O mnie i moim świecie

O mnie i moim świecie

piątek, 24 kwietnia 2015

ODWIEDZINY KUZYNÓW

Lena najbliższego kuzynostwa ma 7: czterech kuzynów i trzy kuzynki...
Przez parę miesięcy była najmłodsza...
Do czasu...:)
W październiku przyszli na świat najmłodsi kuzynowie: Piotruś i Pawełek...
Mieszkają za granicą, więc do teraz nie było możliwości spotkania się i zobaczenia chłopków, jak to się mówi na żywo...
Wreszcie doczekaliśmy się...
Trochę obawiałam się jak to będzie...
Bywało wcześniej, że Lena była zazdrosna o inne dzieci...
Że były przez nas przytulane itp itd...
Jakie było moje zaskoczenie...
Nie tylko moje ale i męża...
Lenusia była wprost zafascynowana młodszymi kuzynami....
Wpatrywała się w Nich jak w obrazek...
Dotykała...
Głaskała...
Cudowny widok...
Aż mi się serce ściskało, gdy na to patrzyłam...


Kochane chłopaczki

Pawełek

Piotruś

Jeden płacze, a drugi się śmieje



Nie płacz już...

Cacy, cacy..

Wzrok pełen miłości:)

wtorek, 21 kwietnia 2015

CZYTANIE TO WYZWANIE 8/52

Długo nas tu nie było...
Oj długo....
Nie wspominając o postach z serii CZYTANIE TO WYZWANIE...
Tych to już w ogóle brak...
Nie żebyśmy nie obcowali na co dzień z książkami...
Wręcz przeciwnie...
Książeczki czytamy...
Oglądamy....
Dotykamy...
Przerzucamy kartki...
Lena robi z nimi wszystko co dziecko w jej wieku...
Włącznie z deptaniem...wyrywaniem całych stron...czy gryzieniem...
Ale wracając do cyklu CZYTANIE TO WYZWANIE...
Muszę dodawać częściej posty żeby zdążyć...

Lena od Zajączka dostała między innymi książeczki...
Jedną z nich była mała książeczka WIELKANOC ...
Ilustrację są jakby scenki z plasteliny...
Każda ilustracja została podpisana...
Lena bardzo dużo razy "korzystała" z tej książeczki...
Nosiła ją tam i z powrotem po mieszkaniu...
Ze swojego pokoju...
Do salonu...
Z salonu...
Do swojego pokoju...
I tak w kółko...

Książeczka wprowadza nas...zapoznaje z "rzeczami" związanymi właśnie ze świętami Wielkanocnymi...
I tak zaczynamy od palemek...
Dalej wiadomo święcenie pokarmów...
Oczywiście śniadanie wielkanocne...
Kończymy śmigusem - dyngusem....
Krótka...
Ale treściwa...
Dziecku wystarczy...



Tak się kończy "intensywny" kontakt z książką    



Tytuł: WIELKANOC
Wyd: Wilga


CZYTANIE TO WYZWANIE 9/52

Kolejny post z cyklu CZYTANIE TO WYZWANIE...
Tym razem klasyka....
Trzy małe świnki...
Pewnie każdy z nas zna tą bajkę...
Ta, którą tu pokazuję to wersja dostosowana jak najbardziej dla najmłodszych dzieci...
Bardzo, ale to bardzo grube kartonowe strony...
Wprost idealne do małych rączek....
Dzięki tym małym rączkom książeczka nie jest już oczywiście w idealnym stanie...
Jak to piszą na aukcjach internetowych gdy chce się coś sprzedać "widać niewielkie ślady użytkowania"...
Wracając do treści...
Historyjka pisana jest w formie rymowanej...
Łatwo wpada w ucho...
Łatwo się zapamiętuje...
Co najważniejsze...
Pomimo, że bajka ma w sobie, jak to zwykle bywa, czarny charakter kończy się  nawet dla niego dość dobrze...
Dostosowane jest do małych dzieci...
Myślę, że chodzi o to żeby się nie bały...

Często wracamy do Trzech  małych świnek...

Kilka zdjęć książeczki
 



Tytuł: Trzy małe świnki
Wyd. WILGA



NIEDZIELA W PIASKOWNICY

Niedziela....jak niedziela...
Zwyczajny dzień...
Zazwyczaj trochę leniwy...
Tak dla odpoczynku...relaksu...odprężenia...
Krótka (ze względu na niepewną pogodę) wizyta w piaskownicy jak najbardziej udana...
Lenie się podobało...
Nie była to oczywiście jej pierwsza wizyta w piaskownicy...
I nie ostatnia...

Mam nadzieję, że już niedługo moja kochana córeczka będzie miała swoją prywatną piaskownicę...

Krótka foto relacja









piątek, 10 kwietnia 2015

POŚWIĄTECZNY POST...

Święta...święta...i po świętach...jak to się mawia...
Jedno zdanie, które dobrze opisuje tak szybko upływający czas w okresie świąt...
Minął  już prawie tydzień...
Nie było kiedy pisać...

A jak to ze świętami bywa...
Najpierw planowanie...
Następnie zakupy...
Dalej...szykowanie...szykowanie...i jeszcze raz szykowanie...
Nawet odejmując sobie robotę typu pieczenie ogrom czasu spędza się w kuchni...
No cóż...
Taki chyba urok polskich świąt...:)

W Wielką Sobotę wybraliśmy się z Leną na święcenie pokarmów...
W ubiegłym roku też byliśmy...ale dwumiesięczne niemowlę "niezbyt"  pamięta i przeżywa takie wydarzenie...
Teraz to co innego...
Lena miała swój własny, prywatny koszyczek...:)
Wielkość wprost porażająca...
Wyglądała pięknie w popielatym płaszczyku z koszyczkiem w rączce...

Podczas śniadania wielkanocnego siedziała sama  na fotelu na zaszczytnym miejscu u szczytu stołu...
Podusia pod pupą pomagała dosięgnąć blatu...:)
Specjalnie skomponowana (dla Leny) mieszanka wielkanocna znajdowała się w eleganckiej, porcelanowej miseczce...
Łyżeczka do jedzenia przygotowana...
Jednak najlepiej smakuje jedzenie rączkami...
Lenusia zjadła pierwszą w swoim życiu malutką, białą kiełbaskę...
Zanim dostała "swoją"...zwinęła tacie z talerza...
Zapomniałam wspomnieć, że na początku podczas dzielenia się święconką-jajeczkiem Lena też dostała i zjadła swoją porcję...



Po śniadania przyszła pora na szukanie prezentu od zajączka...
Entuzjazmu na początku było brak...
Wiadomo...
Nie wiadomo o co chodzi...
"Mama gdzieś prowadzi i mówi - Chodź Lenusiu będziemy szukać prezentu od zajączka..":)
Prezent schowany było w pokoju, w kącie, za kwiatkiem...
Gdy go tylko ujrzała "rzuciła się" na niego...
W jednej chwili wyciągnęła zawartość torebeczki...
Były w niej 2 książeczki (nawiasem mówiąc od tego czasu oglądałyśmy je i czytałyśmy dobrych "kilka" razy) i mała ciuchcia...
Tego dnia jeszcze wielokrotnie Lena szła do kego miejsca, w którym ukryty był prezent i pokazywała rączką...
Albo pokazywała innym, że tam coś wcześniej było...

Przy święcie Lenka miała możliwość skosztowania  czekoladowych uszu zająca w złotku...


Śmigus - dyngus...
Polałyśmy ciepłą wodą tatę...
Potem  Lena  maczała rączkę w kubeczku z wodą i chlapała...
Reszta wody "umyła" narożnik...