O mnie i moim świecie

O mnie i moim świecie

czwartek, 15 stycznia 2015

LENA I JEJ KSIĄŻKOWA WIEŻA

Jakiś czas temu przeglądając internet i czytając różne blogi natknęłam się zdjęcia dzieci z wieżą zrobioną ze swoich książek. bardzo mi się ten pomysł spodobał. Nie pamiętam, na których dokładnie blogach to widziałam i kto był tego pomysłodawcą. Zaznaczam, że "gdzieś tam" jest twórca tego pomysłu. Ja tylko się inspiruję. Akcja już dawno z tego co kojarzę się skończyła, jednakże wcześniej nie miałam bloga ażeby przyłączyć się do owej akcji.
Teraz bloga mam, więc mogę też pokazać naszą wieżę. Lena trochę umorusana, jak to dziecko, ale naprawdę cud, że udało mi się zrobić jakieś zdjęcie, więc zamieszczam takie.





Do kolekcji książek Leny dochodzi jeszcze seria z Zielonego Wzgórza, którą specjalnie dla mojego dzieciątka kupuję. jeszcze nie miałam okazji zacząć jej czytać. I na to przyjdzie czas po wszystkich bajeczkach. A w przyszłości Lena, mam nadzieję, sama "zasiądzie z Anią, Emilką, Sarą" do lektury.


Zachęcam wszystkich do czytania książek różnego rodzaju!!

niedziela, 11 stycznia 2015

Z nowym rokiem wypadałoby się wziąć za siebie...
Wiele osób pisze postanowienia...cele...marzenie...zadania do zrealizowania...
Pod tymi słowami kryje się praktycznie to samo...tylko pod innymi nazwami...
I na mnie przyszła pora...
Jednakże moja lista najprawdopodobniej będzie się różnić od list, które zazwyczaj się pisze...zna...czy czyta...
W mojej liście jest wszystko...
Od ważnych rzeczy typu: zapiszę się na jakieś studia podyplomowe lub kurs....
Do, dla niektórych bardzo mało istotnych spraw...wręcz pierdół...tj. będę pamiętać o balsamie do ciała...:)
Moja lista ma na celu bardziej zorganizowanie mojej osoby...
Jeżeli wszystko sobie zapiszę....
Nawet te mało istotne rzeczy...
Potrafię bardziej działać...
Zorganizować się...aby wykonać jakieś np. zadanie...
Być może wielu osobą wiele punktów z listy wyda się wręcz śmieszne... i nie warte pisania...
Nie dla mnie...
Listy pomagają mi w działaniu...

POSTANOWIENIA, CELE DO ZREALIZOWANIA, RZECZY DO ZROBIENIA (nazewnictwo jest nie ważne, kolejność przypadkowa): 
  1. Zapiszę się na podyplomówkę ( lub jakiś inny "większy' kurs zawodowy lub samokształcący);
  2. Będę więcej jeździć samochodem (oj kiepsko jest z tym u mnie....oj kiepsko);
  3. Postaram się żyć bardziej aktywnie fizycznie (rower, rolki);
  4. Przyłożę się do nauki języka angielskiego;
  5. Zrobię pierwszy krok do nauki pływania;
  6. Zacznę regularnie używać pilingu i balsamu do ciała;
  7. Przynajmniej raz na miesiąc przeczytam książkę typowo dla przyjemności;
  8. Nie zapomnę o codziennym odkurzaniu;
  9. Uzupełnię drzewo genealogiczne mojej rodziny w internecie;
  10. Nie będę pić Coca-coli i Pepsi;
Ok...narazie wystarczy...:)


Wspomnienia z koncówki ubiegłego roku

Długo...oj długo nie pisałam...
Brakowało czasu...
Właściwie na wszystko...
Minęły święta...
Sylwester...
Nowy Rok...

Co do świąt...
Tak w kilku zdaniach...
To było pierwsze Boże Narodzenie Leny...
Chociaż rok temu...jeszcze w brzuchu...też z nami była...
Dzień przed Wigilią Lena razem z kuzynem Kacperkiem zostawiła mleczko i ciasteczko dla Mikołaja...
Kacperek także w imieniu Leny i swoim napisał do mikołaja list....:)
Oczywiście dzieciaczki zostały w nocy ucałowane przez "brodatego pana"...
Lena oczywiście też miała swoje miejsce przy stole...
Siedziała może i na kolanach u taty...
Ale swoją serwetkę...sztućce...a co najważniejsze osobiste dania były...
W czasie dzielenia się opłatkiem była bardzo przejęta...
I zapewne trochę zdezorientowana...
Tyle ludzi podchodziło...
Składało życzenia...
Podawało kawałek opłatka...
Całowało...
Dania, które miała przygotowane wcinała ze smakiem...
Potem...
Potem oczywiście przyszła pora na prezenty...
Była ich ogromna ilość...
Nawet nie będę wymieniać tu co dostała....
Pewnie pokaże w przyszłości...

Święta upłynęły w bardzo rodzinnej atmosferze...
Jednakże  było również wiele nerwów, stresów i smutku...
Mój kochany dziadek w Pierwszy Dzień Świąt trafił do szpitala...
Dawno się tak nie bałam...
Opisywanie tego sprawia mi sporo bólu więc na tym skończę...
Dziadziuś wyszedł ze szpitala 2 stycznia....
Jest już w domku...


Lena przeżyła też swojego pierwszego Sylwestra...
Paliliśmy zimne ognie...
Tak się Lenie podobało, że jak tylko jedne się wypalało...zaczynała płakać...
Zapalaliśmy następne...
I następne...
I następne...
I tak aż się wszystkie wypaliły...


Tymczasem kończę...
Będę starać się pisać regularnie...bardziej na bieżąco..
Do następnego razu...